Magiczny spektakl

Jak już wspominałam w poprzednim tekście (Psim zaprzęgiem przez Laponię), głównym celem wyprawy na Północ było zobaczenie zorzy polarnej (łac. aurora borealis). Okazało się to jednak niełatwym zadaniem, zwłaszcza, że nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Trzy dni spędzone w Laponii oznaczały nieprzespane noce z nadzieją na ujrzenie magicznego spektaklu. Jako że podstawowym warunkiem zobaczenia zorzy polarnej jest m.in. bezchmurne niebo, byliśmy całkowicie skazani na łaskawość Matki Natury.

Pierwszego dnia, zaraz po zapadnięciu zmroku, przygotowaliśmy termosy z gorącą herbatą i wyruszyliśmy na wycieczkę po Narodowym Parku, z założeniem, że nie wrócimy do hostelu, dopóki nie ujrzymy aurora borealis. Zorza jest niezwykle nieprzewidywalna, nigdy nie wiadomo do końca, kiedy rozświetli niebo, toteż chcieliśmy jak najwięcej czasu spędzić na zewnątrz.

Po kilku godzinach wędrówki, gdy już trochę zrezygnowani i przemarznięci postanowiliśmy udać się w kierunku naszego hostelu, zaczął się… – jeden z najpiękniejszych spektakli w wykonaniu Matki Natury,  jaki było mi dane zobaczyć. Na początku zorza zaczęła pojawić się nieśmiało, deliktanie połyskiwała na zielono zza gór, by po chwili roztoczyć krąg na całym niebie. Jej światła tańczyły, zmieniały kształty, falowały – to było coś niesamowitego. Żadne zdjęcie ani film nie są w stanie oddać tego, co dzieje się na niebie, tych przeróżnych akrobacji wykonywanych przez zorzę. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Po około trzydziestu minutach niebo przykryły ponownie chmury, ale my wróciliśmy do hostelu bardzo szczęśliwi i usatysfakcjonowani.

 

 

 

 

 

O czwartej rano dostaliśmy informację, że zorza znów się pojawiła. Jednak zanim ubraliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz, aurora borealis zdążyła zniknąć.

Kolejnym punktem naszej wyprawy była pobliska góra Nuolja (1169 m n.p.m.), na której znajduje się specjalne obserwatorium Aurora Sky Station. Na szczyt można było dostać się  jedynie kolejką krzesełkową, a jako że limit miejsc ograniczono do dwudziestu osób, bilety na przejazd zarezerwowaliśmy już dwa miesiące wcześniej. Tej nocy Matka Natura okazała się jednak nie być zbyt łaskawa dla nas. Mimo iż obserwatorium to zostało uznane przez Lonely Planet za jedno z najlepszych miejsc do oglądania zorzy polarnej, nam niestety nie udało się tym razem wziąć udziału w magicznym spektaklu. Na szczycie panowała ogromna zawierucha i śnieżyca. Jednak sam wjazd na górę, w środku nocy, podczas szalejącej burzy śnieżnej i wszechogarniającej ciemności, przyprawił nas o dreszczyk emocji i na pewno zostanie  na długo w naszej pamięci.

Poniżej prezentuję kilka ujęć góry Nuolja.

 

Trzy dni w Abisko upłynęły bardzo szybko. Zorza okazała się być bardzo nieprzewidywalna i kapryśna. Tropienie jej przypominało trochę zabawę w ciuciubabkę i wymagało przede wszystkim wiele cierpliwości. Nagroda, jaką jednak otrzymaliśmy – w postaci magicznego spektaklu na niebie – była bezcenna. Wtedy przyszła do głowy tylko jedna myśl: nasz świat jest niezwykły.

Zdjęcia: archiwum własne