Stolicami Skandynawii – moje top 3 z Kopenhagi

Rejs kanałami

Zwiedzanie Kopenhagi  warto rozpocząć od rejsu kanałami, dzięki czemu poznamy ważniejsze atrakcje zlokalizowane  przy wodzie i zyskamy bardziej holistyczne spojrzenie na miasto.

Możemy zobaczyć budynek opery, która uważana jest za jedną z najnowocześniejszych na świecie. 

Przepływamy koło słynnej Małej Syrenki – najbardziej znanego symbolu Kopenhagi. Tak jak na załączonym zdjęciu, otoczona jest zawsze masą turystów, którzy niestety odbierają magię temu miejscu. Według mnie, nie jest to obowiązkowy punkt na mapie Kopenhagi, wręcz może on bardzo rozczarować. Najlepiej wybrać się tam późnym popołudniem/wieczorem – wtedy szanse na mniejszą liczbę turystów i spokój są trochę większe.

 

Nyhavn

Będąc w Kopenhadze, nie sposób ominąć pocztówkowe Nyhavn (Nowy Port), którego początki sięgają XVII. Dawniej  kanał był wykorzystywany do rozładunku towarów i łodzi rybackich. Przy Nyhavn mieszkał również znany nam wszystkim Hans Christian Andersen. Fasady domów pomalowane jaskrawymi  kolorami oraz liczne knajpy, które mieszczą się wzdłuż kanału, przyciągają obecnie rzesze obcokrajowców. Mimo że jest to bardzo turystyczne miejsce, a ceny w kawiarniach nie są zbyt przyjazne, warto tu jednak zajrzeć chociaż na chwilę.

 

Christiania

To dzielnica Kopenhagi, która zyskała status wolnego miasta. Zasłynęła ona przede wszystkim z ruchu hippisowskiego  na początku lat 70-tych. Panuje tutaj specyficzny klimat – zupełnie inny od tego, którego doświadczyliśmy w Danii – kraju nienagannego ładu i  porządku. Christiania już od samego wejścia uderza starymi, odrapanymi budynkami, walącymi się drewnianymi domami, chaosem oraz masą przeróżnych imprezowych plakatów. W powietrzu unosi się zapach zioła, które bez problemu można tam zakupić. Aż trudno uwierzyć, że te dwa, tak różne światy – Danii i Christiani – funkcjonują obok siebie!

 

zdjęcia: archiwum własne