Szwecja na czerwono

Czerwone, drewniane domki są jednym z nieodłącznych elementów szwedzkiego krajobrazu. Znajdziesz je niemalże wszędzie, większość z nich jest niezwykle urokliwa, a  w towarzystwie pobliskiego jeziorka lub lasu nierzadko tworzą idylliczny krajobraz.

Zapewne wielu z Was zastanawiało się, skąd ta czerwień i dlaczego zyskała ona taką popularność. Otóż powstanie czerwieni z Falun (szw. Falu rödfärg) – tak nazywany jest ten kolor – wiąże się z kopalnią miedzi w małym miasteczku Falun położonym w środkowej Szwecji. Barwa jest wynikiem zastosowania pigmentu pochodzącego z tejże kopalni.

W pewien słoneczny, październikowy dzień, będąc na stypendium w Szwecji, udało mi się zwiedzić to miasteczko i zobaczyć, co znajduje się w miejscu słynnej kopalni, która dała początek tradycji malowania domów na czerwono.

Poniższe zdjęcie przedstawia fabrykę, w której obecnie jest produkowana czerwień faluńska. 

Sama kopalnia została zamknięta w 1992 roku, a obecnie znajduje się tam muzeum.

 

Na miejscu dawnej kopalni znajduje się rozległe zapadlisko, wokół którego można urządzić sobie krótki spacer oraz obejrzeć towarzyszące kopalni obiekty. 

 

 

Dlaczego akurat czerwień faluńska?

Tradycja malowania domków na czerwono sięga XVI/XVII wieku. Istnieje jednak wiele różnych opinii, dlaczego to właśnie czerwień faluńska rozprzestrzeniła się w całej Szwecji. Z jednej strony, zastosowanie pigmentu, miało właściwości konserwujące drewno. Z drugiej zaś strony, domy pomalowane na czerwono, miały imitować cegłę, która wówczas była oznaką bogactwa. Ludność w XVII wieku mogła sobie pozwolić tylko na budowanie domków z drewna, toteż czerwień faluńska, pozornie nadająca status, cieszyła się dużą popularnością. Ponadto cena farby,  wytwarzanej w gruncie rzeczy z odpadów, nie była wysoka, co również przyczyniło się do jej rozpowszechnienia.

Zapraszam teraz na krótką podróż po Szwecji śladami czerwonych domków

Zaczynamy na dalekiej północy w mroźnym Abisko. Czerwone domki w towarzystwie grubej warstwy białego puchu wyglądały magicznie. W Abisko byłam przed świętami Bożego Narodzenie, toteż na jednym ze zdjęcięć można dostrzec świąteczne ozdoby, które już od początku grudnia zdobią szwedzkie okna. 

 

 

Przenosimy się teraz trochę bardziej na południe do małej wioski rybackiej Bönhamn, która usiana czerwonymi domkami wyglądała idyllicznie.   

 

 

 

Czerwone domki można spotkać nie tylko w małych miejscowościach czy wioskach. W jednej z dzielnic w miasteczku Västerås udało mi się odkryć ochrowy szeregowiec, który odbijając się w tafli wody sprawiał imponujące wrażenie. 

 

Jak się można domyślić, również w samym Falun nie brakuje czerwieni.

 

Na sam koniec trochę czerwieni ze stolicy. W Sztokholmie czerwone domki można jednak przede wszystkim znaleźć w Skansenie.

źródła: zdjęcia – własne archiwum, tekst na podstawie: Maciej Zborowski, Na Północ. Szwecja znana i nieznana, wyd. Helion, 2015